PRZEPŁYW c.d. należy do nas Slot Art Festival 2024
Panel na Slot Art Festival z udziałem Katarzyny Jagiełło, Dominika Dobrowolskiego i Szymona Opryszka to fascynująca dyskusja o wodzie jako źródle życia, aktywizmie ekologicznym i wyzwaniach, jakie stoją przed nami w obliczu kryzysu klimatycznego. Uczestnicy dzielili się swoimi doświadczeniami z ochrony rzek, takich jak Odra, oraz wskazywali na globalne i lokalne skutki zaniedbań środowiskowych. Poruszono tematy renaturyzacji, systemów kaucyjnych i potrzeby lepszego zarządzania zasobami wodnymi. Każdy z mówców podkreślał wagę solidarności, edukacji oraz odpowiedzialności indywidualnej i zbiorowej w walce o lepszą przyszłość planety. Szymon Opryszek zwrócił uwagę na dramatyczne konsekwencje globalnych nierówności w dostępie do wody, a Katarzyna Jagiełło przybliżyła realia działań na rzecz bioróżnorodności i sprawiedliwości ekologicznej. Dominik Dobrowolski zaprosił do działań na rzecz rzek poprzez inicjatywy takie jak „Czysta Odra” i „Czysta Wisła”. Spotkanie stało się inspiracją do refleksji nad tym, jak możemy działać na rzecz ochrony wód, które stanowią podstawę naszego życia i przyszłości.
Katarzyna Jagiełło – działa dla przyrody i klimatu, współtworzyła ruchy oddolne. Wieloletnia frontmenka Greenpeace. W latach 2014-2018 członkini Rady ds. Rolnictwa Ekologicznego przy Ministrze Rolnictwa. W roku 2022 doradzała Polsce 2050 w sprawach przyrody i klimatu. Po wybuchu wojny przez rok pracowała w Ukraińskim Domu w Warszawie, tworząc dział wolontariatu. Wspiera organizacje pozarządowe. Członkini zespołu roboczego ds. edukacji ekologicznej przy Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Szymon Opryszek – reporter, laureat nagrody Pióro Nadziei Amnesty International 2021 za cykl reportaży „Moja zbrodnia to mój paszport” o drodze śladami migrantów z Bliskiego Wschodu, przez Białoruś aż do Polski (OKO.press). Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i autor brawurowej książki „Woda. Historia pewnego porwania”
Dominik Dobrowolski — ekolog, podróżnik, od lat 80. inicjator społecznych akcji ekologicznych m.in. Czysta Wisła, Czysta Odra, RecyklingRejs. Popularyzator turystyki rowerowej i rzecznej, łączy z ekologią m.in. sport, kulturę i ekonomię. Członek Rady Naukowej HYDROPOLIS — partnera tegorocznego Slotu.
Transkrypcja
Dzień dobry. Cześć. Witamy wszystkich bardzo serdecznie. Wspaniale, że jesteście razem z nami.
Kończymy dzisiaj dyskusję na temat Odry, na temat przepływu, na temat połączeń, na temat wody,
ale też na temat tego, co się wydarzyło tutaj z nami, bo za nami wiele spotkań, rozmów, filmów, poruszeń.
Zapewne także i pytań, które sobie stawialiśmy. Na pewno pojawiło się i wiele odpowiedzi.
Chcemy tym wszystkim się dzielić, także zapraszamy Was oczywiście do pełnej dyskusji razem z nami.
Będziemy chcieli oddać Wam głos i postarać się, żeby ten przepływ był tutaj obecny i doświadczalny,
ale będziemy meandrować wokół takiego pytania. I co dalej? Co możemy zrobić?
Co możemy czuć? Jak możemy widzieć świat? Jakiego też poszukiwać języka?
Ja bardzo mocno wierzę w to, że wszelkie spotkania i wszelkie dotykanie rzeczywistości, myśli ma siłę transformującą.
Czasami trzeba nadać temu odpowiedni bieg, korytarz, tak jak w rzekach.
Słuchajcie, jesteśmy złożeni z 65% wody. Mówię o ludzkim ciele. Nasza planeta to 70% wody.
Kiedy myślimy o tym wszystkim, co jest związane z wodą, zupełnie inaczej zmienia się przestrzeń naszego myślenia.
Oddychamy także wodą, bo przecież tlen to także pokłosie tego, że zachodzą rozmaite procesy,
że wody pochodzą z roślin, rośliny oddają nam to, co piją. Można zatem i myśleć w taki sposób.
Ja też myślę o rzekach i o tym wszystkim, co jest na takich poziomach bardzo organicznych.
Tak jakby rzeki, systemy wodne były różnymi takimi krwiobiegami, które pulsują w naszej ziemi.
I te krwiobiegi, kiedy przechodzi się chociażby tutaj przy Odrze, mogą połączyć się z tymi krwiobiegami, które dotykają nas.
Jakkolwiek to poetycko wszystko brzmi, to będziemy chcieli odnajdywać te poetyckie frazy, to krótkie wprowadzenie
do tego z jakimi aktywnościami, z jakimi narracjami spotykamy się w naszych bardzo różnych działaniach.
Stąd też do tego końcowego spotkania zaprosiliśmy przedstawicieli bardzo różnych środowisk, którzy i szukają języka,
i szukają działania, i działają, i opowiadają świat sobie i nam bardzo różnorodnie.
O tych kontekstach będziemy zapewne mówić. Pozwólcie więc, że przedstawię. Może w tej kolejności tak jak siedzimy.
Jest z nami Dominik Dobrowolski. Ekolog, podróżnik, znany z wypraw kajakiem wzdłuż Odry i Szprewy.
Między innymi niedawno odbył podróż kajakiem z Wrocławia do Berlina. Przepływał nawet tutaj przez Lubiąż.
Także na pewno będzie się do tego także i Dominik odnosił, ale między innymi jest aktywistą w takich różnych akcjach jak
„Czysta Odra”, czy też „Recykling daje owoce”, „Eko Walentynki”. Szereg bardzo dużo różnych działań.
Jest także osobą, która bardzo dużo mówi i walczy także o to, by stworzyć i uznać Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry.
Narodowy, przepraszam, Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. Można także zobaczyć w internecie, na YouTubie filmiki, które też pokazują to piękne zjawisko.
Bo naprawdę jak się zobaczy ten fragment Odry, nie można tego zapomnieć, kiedy przepływa się kajakiem także.
Także będziemy na pewno także i o tym mówić. Jest z nami także Katarzyna Jagiełło.
Wieloletnia aktywistka, frontmenka Greenpeace Poland, ekspertka do spraw bioróżnorodności, ekspertka do spraw rolnictwa ekologicznego,
aktywistka polityczna, bardzo dużo różnych akcji. Między innymi akcja Adoptuj Pszczołę, znana także z rozmaitych akcji w Puszczy Białowieskiej,
a także członkini zespołu do spraw edukacji ekologicznej w Ministerstwie Edukacji Narodowej.
Także wielkie brawa.
Jest z nami także Szymon Opryszek, który jest już na trzecim spotkaniu w czasie Slot Art Festivalu. Rozmawialiśmy o migracji dzisiaj rano.
Ale Szymon jest oprócz tego, że jest reporterem, niezależnym dziennikarzem, który publikuje bardzo ciekawe teksty dla OKO.press.
Jest także laureatem rozmaitych nagród, m.in. Pióro Nadziei Amnesty International za artykuły, reportaże poświęcone migracjom.
Ale jest także współautorem książek Tańczymy już tylko w zaduszki, wyhoduj sobie wolność i autorem książki „Woda. Historia pewnego porwania”.
Ta książka była właśnie bohaterką czwartkowego spotkania. Do tej książki bardzo też serdecznie zachęcamy.
I do tej książki będziemy także dzisiaj nawiązywać.
No dobrze, słuchajcie, to mamy wstęp za sobą. O wielkie brawa oczywiście.
To może w takim razie tak bardzo szeroko popatrzmy.
To znaczy te Wasze aktywności, które ja przed chwilką wymieniłam, bardzo dużo też mówią o Waszych kontekstach.
Ale gdybyście mogli krótko opowiedzieć i wybrać takie najważniejsze rzeczy dla Was.
To znaczy dlaczego Odra, dlaczego rzeka, dlaczego woda?
Bo to są też bardzo ważne aspekty Waszego życia, które w jakiś sposób organizują Wasze krwiobiegi codzienności, które są dla Was ważne.
Które organizują Waszą codzienność, Wasze cele i które chyba są jakimiś takimi też wyznacznikami Waszego życia.
Dominiku.
Słuchajcie, moja przygoda z Odrą zaczęła się nie na Odrze, tylko na rowerze.
Jako w ogóle mały chłopak już bardzo się interesowałem tematami geograficznymi.
Sobie palcem po mapie jeździłem i zawsze mnie interesowało, co tam jest na północnej części Morza Bałtyckiego.
Tam jest Zatoka Botnicka i marzyłem o to, żeby tam kiedyś sobie pojechać.
No i w 2010 roku udało mi się zrealizować taki projekcik malutki.
Przejechałem rowerem dookoła całe morze, to było ponad 6 tysięcy kilometrów.
Projekt nazwałem Cycling-recycling, bo chodziło o to, żeby jeździć i rozmawiać z ludźmi, spotykać się z ludźmi, którzy zajmują się Bałtykiem.
Po to, żeby ten Bałtyk ochronić przed zanieczyszczeniem.
No i podczas tego projektu pospotykałem się naprawdę z mnóstwem ludzi
i wspólnie stwierdziliśmy, że może każdy z nas we własnym kraju rozpocznie takie działania, które będą miały na celu ochronę Morza Bałtyckiego.
A że 80% zanieczyszczenia Morza Bałtyckiego spływa rzekami, więc ja sobie wymyśliłem taki projekt, który się nazywał Recycling Race.
I zacząłem pływać tymi rzekami, przepłynąłem już ponad 15 tysięcy kilometrów, pływałem tymi rzekami, organizowałem akcje sprzątania.
No i w związku z tym, że mieszkam pod Wrocławiem, koszula bliższa ciału Odra była tą pierwszą rzeką, którą jako pierwszą przepłynąłem.
A później to już się potoczyło. Później była akcja Czysta Odra, trzecia edycja, 21 tysięcy wolontariuszy.
Teraz jest akcja Czysta Wisła. Zapraszam was do akcji.
Słuchajcie, 30 sierpnia startujemy, 15 września kończymy. Już mam 15 tysięcy ludzi zgłoszonych.
Od Baraniej Góry do Mikoszewa, do ujścia do Bałtyku sprzątamy Wisłę i całe jej dorzecze.
W międzyczasie powstał międzynarodowy projekt wspólnie z przyjaciółmi z Niemiec łączący dwa miasta, bo rzeki nas łączą.
Odra nas łączy. Odra łączy Wrocław i Berlin. Wspomniałaś tutaj o tej wyprawie, z której wróciłem.
Tu była piąta edycja. Faktycznie cudowna rzecz. I na koniec powiem wam o przyszłości.
Jak zostałem tu zaproszony na wasz festiwal, powstała taka idea, taki pomysł.
Dlaczego wy tutaj przyjeżdżacie samochodami? To jest okropne zupełnie.
Przypłyńmy tutaj kajakami do Lubiąża. Oddano właśnie wspaniałą marinę, przystań.
Ona jest jeszcze nie oddana inżynieryjnie, ale w przyszłym roku już będzie.
Więc ja mam dla was propozycję. Słuchajcie, przyjeżdżacie wszyscy pociągami do Wrocławia,
wsiadamy w kajaki i tysiąc osób w ciągu jednego dnia może tutaj przypłynąć do mariny.
Jest to do zrobienia, bo ja co roku to robię.
Ręka do góry, kto będzie chciał popłynąć? No to już jest super, wiadomo.
Więc słuchajcie, jest konkret. Mniej samochodów, więcej kajaków.
Kajak nie emituje dwutlenku węgla, jest cichy.
Słuchajcie, w ogóle z poziomu żaby świat jest inny. Z poziomu kajaka jesteście na poziomie wody.
Wszystko widzicie, zwierzęta przychodzą o świcie, piją sobie tą wodą, nie widzą was,
bo wy się zlewacie po prostu z rzeką. Zatem Odra jest bliska mi geograficznie, historycznie.
Proszę? A do Wrocławia wsiądziecie sobie w pociąg w Malczycach i wrócicie.
Także nie ma tutaj najmniejszego problemu. Nie chcę zabierać gościom czasu.
Dobrze, bardzo dziękuję. Ja tylko mam takie obawy, czy nie będzie tak,
jak się wszyscy przerzucimy na kajaki i ograniczymy samochody, to czy nie będzie tak,
że pojawi się bardzo duży ruch i on będzie wpływał na zwierzęta i na ryby i na cały ekosystem rzeczny.
Ale może to jest też takie pytanie, na które sobie później odpowiemy. Bardzo dziękuję, Kasiu.
Dlaczego Odra?
Tak, dlaczego Odra? Dlaczego woda? Dlaczego aktywizm społeczny? Dlaczego te Twoje działania?
Bo wiecie, to tak trochę jest, że my przecież wybieramy to coś, co nas w życiu prowadzi.
Nie każdy jest aktywistą wodnym, nie każdy organizuje sobie tak rzeczywistość,
czy czuje, że ta natura jest tak ważna, że trzeba poświęcić, może złe określenie,
ale tak organizować życie, żeby dbać o to, żeby wskazywać pewne kierunki.
Dlaczego właśnie to?
Przepraszam, wzdycham głęboko, bo ja miałam bardzo dobre życie kiedyś,
kiedy nie było w nim tej takiej ogromnej odpowiedzialności związanej z przyrodą.
Żyłam cicho, spokojnie i na pewno nie byłam osobą, która znajdowała się czasem wokół cyklonu,
aż w 2006 roku w czasie wojny domowej wylądowałam na Timorze Wschodnim,
który to maleńki kraik, który znajduje się na koniuszku
koniuszka indonezyjskiej wyspy jest skrawkiem świata pomiędzy Indonezją a Australią.
Pacyfik, niesamowite okoliczności, niesamowici ludzie, milion mieszkańców,
32 języki, konflikt i przyroda.
Nauczyłam się tam nurkować i w momencie kiedy pierwszy raz zeszłam pod wodę
i zobaczyłam życie na rafie, pierwsze co powiedziałam już po wynurzeniu się,
to łzy w oczach i takie pytanie, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej.
I trochę kocham to, że wylądowałam na tym Timorze Wschodnim,
a trochę czasami przeklinam, ponieważ gdy w tym niesamowitym kraju,
jak w soczewce, zobaczyłam jak wygląda świat na meta-poziomie,
jak wyglądają połączenia, jak wygląda ochrona przyrody,
jak bardzo to co się dzieje na rynkach globalnych wpływa nawet na takie miejsca,
gdzie wiecie, bardzo trudno się dostać nawet dzisiaj.
Żeby się z Polski dostać na Timor Wschodni to jest tak 3-4 dni minimum,
mimo tego, że mamy ten szalony świat, gdzie bardzo szybko się można prawie dostać wszędzie.
Gdy zaczęłam schodzić na rafy, a na Timorze Wschodnim jest najbogatsza rafa świata,
to jest niewiarygodnie piękny spektakl przemiany.
Na rafie cały czas rodzi się życie i cały czas umiera.
I można zawisnąć w przestrzeni otuloną w błękit i patrzeć na gęstwinę,
która po prostu czasami odbiera wręcz możliwość percepcji tego wszystkiego.
Ale ponieważ wracałam tam regularnie, zostałam przewodniczką nurkową,
spędziłam w tym niesamowitym zakątku i także w Indonezji w sumie wiele czasu,
cały czas edukując się o polityce, o procesach globalnych, moje życie się zmieniło.
Ja już nie byłam w stanie po prostu żyć.
Zaczęłam naprawdę oglądać procesy globalne.
To w jaki sposób my uprawiamy ziemię w Polsce zależy bardzo od planów koncernów Stanów Zjednoczonych.
To jak wygląda dieta w Azji bardzo często jest efektem gry giełdowej.
Wróciłam do Polski. W 2011 z koleżankami zrobiłyśmy trochę rabanu
i doprowadziłyśmy w 2012 czy pod koniec 2011 do pierwszego weta prezydenckiego ogłoszonego na żywo w telewizji.
I wtedy uświadomiłam sobie, że to takie credo, które kiedyś wygłosiła Margaret Mead:
„Jeśli się zastanawiasz, to nie miej nigdy wątpliwości, że jeżeli ktoś może zmienić świat,
to grupa zaangażowanych osób, że to jest prawda.
Można mieć wpływ”.
Teraz po wielu latach, szczególnie po tym, kiedy przyjęłam zaproszenie globalnej organizacji zajmującej się ochroną przyrody
i byłam też często w sercach konfliktu, miałam takie poczucie, że nie znam.
Obserwowałam, bo angażowałam się w obronę Puszczy Białowieskiej, lasów, zajmowałam się zapylaczami.
Robiłam bardzo wiele rzeczy i brakowało mi tam wody.
Z tego mojego serca, które kocha ocean, które rozumie wodę.
Wiecie, popłynęłam kiedyś żaglówką na Antarktydę, mimo tego, że nie bardzo jestem świetna w żaglowaniu.
Ja umiem schodzić pod wodę, czuję się tam bezpiecznie.
Boję się żaglowania nieco, chociaż też kajakami popłynęłam w wiele miejsc.
Ale uświadomiłam sobie niedawno, ja byłam zaangażowana w politykę, kiedy wybuchła katastrofa na Odrze,
że jest to rzeka, która z dorzeczami zajmuje jedną trzecią Polski razem.
A ja z tej perspektywy środka, kraju, właściwie mogę policzyć na palcach ręki kontakt z tą rzeką.
A jeśli by spojrzeć na wodę realnie i romantycznie jednocześnie, to zanurzając dłoń w jakimkolwiek oceanie,
w jakimkolwiek kawałku morza, w jakiejkolwiek rzece dotykamy tym samym niemalże każdej cząstki.
Ta woda jest połączona i z perspektywy osoby, która się zajmowała procesami politycznymi,
zresztą taką dużą, dużą powierzchnią miałam poczucie, że znowu tutaj w lokalnym zakątku Polski skupia się znowu sedno i centrum spraw.
Więc woda jest tym krwiobiegiem, woda jest tym niesamowitym połączeniem i moje osobiste życie odwróciło się naprawdę o 170 stopni,
kiedy tej wodzie pozwoliłam się zabrać.
Pięknie.
Może ja powiem tak, że nad rzekami rodziły się społeczności, stworzył się język, a ja jako reporter wierzę w to, że język zmienia świat.
Dlatego zająłem się rzeką, dlatego zająłem się kryzysem wodnym, ale taką bezpośrednią motywacją był fakt,
że w momencie, kiedy zostałem ojcem, właściwie 9 miesięcy przed tym, jak miałem zostać ojcem,
Kapsztad ogłosił, że nadejdzie dzień zero, dzień, w którym zabraknie wody w kranach mieszkańców Kapsztadu.
To było tak mocne doświadczenie, więc zacząłem czytać różne raporty, traktaty hydrologów i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego,
że nie chcę świata, w którym mój syn w moim wieku, czyli w 2050 roku będzie żył w zupełnie wysuszonym na świecie,
w oceanach będzie więcej plastiku niż ryb, w którym 40% ludzi żyjących na świecie będzie żyło na terenach półpustynnych
i te wszystkie inne statystyki, które pewnie znacie.
Postanowiłem coś zrobić, a że jedynym orężem, jaki mam, jest język, dlatego zająłem się rzekami wodą szeroko pojętą.
A dlaczego Odra? Bo Odra jest dla mnie metaforą tego, co się dzieje w Polsce w wielu wymiarach i dlatego jest dla mnie taka ważna.
Bardzo dziękuję. Ta metafora może być bardzo różnie czytana, bo zresztą jak popatrzymy sobie na historię, na rozwój cywilizacji,
to mamy wodę, która jest rozumiana bardzo szeroko. Jest rozumiana jako żywą, jako świętość, jako źródło życia, jako miejsce domów bogów,
jako oczyszczenie, ma funkcję rytualną. Widać, że w takiej przestrzeni duchowej, czy organizacyjnej myślenia, czy opowiadania sobie o świecie
woda zawsze miała i ma bardzo ważną funkcję, często stoi na piedestale. My dzisiaj szukamy też języka do tego, żeby o tej wodzie opowiadać,
żeby integrować może wiedzę z tych poziomów metaforycznych na jakąś taką wiedzę głębokiego zrozumienia i przeżywania i odnoszenia do swoich kontekstów.
Ale woda jeszcze ma jedną ważną rzecz, ma zdolność dostosowywania się do przemian, nabierania kształtów, które się tej wodzie przydaje.
Żyjemy w czasach, kiedy nie wiemy jak będzie wyglądał świat za jakiś moment. Są różne raporty, opracowania.
Przypominam sobie także w 2015 roku grupa naukowców, prawie 18 tysięcy naukowców z całego świata, z 158 krajów wydała taki komunikat i raport zwracając się do decydentów na całym świecie o tym,
że trzeba jak najszybciej zadbać o planetę, ponieważ do końca tego stulecia może nie być życia na planecie Ziemia, życia ludzkiego.
Inne organizmy są w stanie przetrwać. Z człowiekiem nie wiadomo. To było bardzo takie sceptyczne, bardzo dojmujące, bardzo smutne.
Wydawać by się mogło, że po tym raporcie będzie można popaść w rozpacz albo w jakiś taki marazm. Mam poczucie, że już w zasadzie nic nie ma, w jakąś taką apokaliptyczną wizję, o której zresztą wczoraj też opowiadał Tomasz Stawiszyński.
Ale mi się wydaje, że rozpacz czy smutek ma siostrę, która jest utopią, która ma jakiś taki impuls do tego, żeby mówić o tym, jak my chcemy organizować rzeczywistość, co my chcemy robić.
Rebecca Solnit w książce opowiada o tym, „Nadzieja w mroku” , opowiada o tym, że właśnie w tych szczelinach niepewności jest niesamowita przestrzeń do działania, do takiego myślenia organizacyjnego, jak chcemy widzieć, jak chcemy przeżywać nasz świat, jak go chcemy sobie opowiadać.
I kolejne pytanie do Was będzie właśnie z tym związane, bo mamy takie przerażające raporty mówiące o tym, że 2 miliardy ludzi nie ma dostępu do pitnej wody, 2,8 miliardów ludzi na świecie nie ma sanitariatów, czyli nie może korzystać z różnych takich czynności ablucyjnych związanych z wodą.
Powiedziałam, że 70% powierzchni planety Ziemia to woda, ale tylko 0,6% to jest woda pitna, więc też trzeba zrozumieć, te zasoby się kończą, tych zasobów jest coraz mniej.
Zresztą Szymonie, Ty też to opisujesz w swojej książce, jak różne działania polityczne, społeczne, narracje są związane z niedoborem wody.
A kiedy jeszcze przyjmiemy tę tezę, która się też bardzo często pojawia, że wszelkie konflikty, które są na świecie wynikają z braku zrealizowanych potrzeb, czyli de facto są wojnami o zasoby, to ten zasób wody wydaje się być funkcją prymarną.
Zatem Waszym zdaniem z jakimi największymi problemami dzisiaj się zmagamy, jeśli mówimy o wodzie?
Możecie to opowiedzieć w skali mikro czy makro, tak jak czujecie, bo też funkcjonujecie w bardzo różnych przestrzeniach i co można z tym zrobić?
Zapewne tutaj wszyscy będą mieli mnóstwo różnych przykładów. No to może w jakiejś takiej pigułce, bez wątpienia największym problemem w obecnym świecie z punktu widzenia przyrodniczego to są zmiany klimatu.
Może one już tak często nie są przez media podchwytywane w obliczu innych lokalnych sytuacji, wojen, konfliktów, problemów, ale bez względu na zmianę klimatu to sprawa jest kluczowa.
Ja Wam powiem tak. Co się dzieje? Przesuwają się strefy klimatyczne. Co to znaczy? Jesteśmy na Dolnym Śląsku.
Słuchajcie, obecnie klimat na Dolnym Śląsku to jest klimat Doliny Tokaju sprzed 25 lat. Co to znaczy, jak się strefa klimatyczna przesuwa? Przesuwa się strefa opadów.
Tu mamy przykład australijski. Jeżeli padał deszcz na lądzie, a się przesuwa strefa, słodka woda, a propos 0,6% słodkiej wody pitnej. Jeżeli padał na lądzie to teraz się przesuwa strefa i pada do morza. Już jest nie do odzyskania.
Generalnie wody jest globalnie na planecie tyle samo. Tyle samo. Tylko problem polega na tym, że się przesuwają te strefy opadów i są bardziej intensywne lub w jednych miejscach bardziej pada, a w drugich mniej pada.
I to wszystko powoduje różne biznesowe, społeczne, polityczne problemy gigantyczne. To, co się w Polsce dzieje od wiosny teraz, jeżeli chodzi o lato.
Gdybyśmy policzyli te wszystkie koszty tych dynamicznych zjawisk atmosferycznych, okazałoby się, że to są koszty o wiele większe niż to, co moglibyśmy wydać, żeby przeciwdziałać tym zmianom klimatu.
Mówiąc krótko, woda jest tutaj w centrum uwagi. Zmiany klimatu potęgują problem wody, a problem wody potęguje wszystkie inne problemy, z którymi mamy do czynienia. I migracje, i wyżywienie, i wojny, to o czym wspomniałaś.
Więc tak w skrócie można o tym powiedzieć. Sami to odczuwacie codziennie. Przyjeżdżając dzisiaj na Slot, Ola mi chyba wspomniała, że był problem z wodą dla mieszkańców Lubiąża. Czy to prawda?
No właśnie, słuchajcie. Mówimy o wodzie i teraz przechodzimy na lokalny problem. Przyjechało trochę ludzi z Polski. Nie tak dużo, chyba z 5 tysięcy tutaj jest osób na slocie. Nie znam dokładnej liczby, ale już jest problem lokalny.
Więc zauważcie te globalne rzeczy, jak się przekładają na te lokalne. I teraz tylko odniosę się do tego wprowadzenia. Mam czasami takie poczucie, że taki defetyzm jest czasami też inspirowany przez tych, którym zależy, żeby nic nie robić.
Albo przynajmniej mają jakiś w tym interes, żeby nic nie robić, bo chcą utrzymać swój status quo. Czyli tak, że nic się nie da zrobić, więc już po prostu hulaj dusza, piekła nie ma. No warto coś robić. A już tak na koniec. Ja generalnie jestem pesymistą. Nie chcę Was tutaj bardzo dołować, ale naprawdę jak już odejść z tego świata, to z honorem. Walczmy do końca.
Ja Ci tak od razu nie pozwolę odłożyć tego mikrofonu, bo chcę jeszcze Cię dopytać bardzo konkretnie o ten Park Narodowy Dolnej Odry, bo to jest takie bardzo wymierne działanie, bardzo konkretne.
My widzimy dzisiaj, jak się przesuwają przestrzenie nie tylko klimatyczne, ale na przykład przestrzenie upraw rolniczych. W jaki sposób my przesuwamy organizacyjnie te przestrzenie, w których uprawiamy i zabieramy sobie te przestrzenie, które mogą być siedliskami, prawda? Wody, deszczu, które mogą trzymać wilgoć. No i walka o Park Narodowy jest też próbą, prawda?
Takiego przywrócenia do natury tego miejsca, czy zadbania o to.
Oprócz tego, że jestem pesymistą, to lubię też takie pozytywne, fajne, konkretne działania. Inicjatywa powstania Parku Narodowego Dolnej Odry ma już ponad 20 lat historii. W to naprawdę mnóstwo ludzi było zaangażowanych. Ostatecznie powstał na terenie Międzyodrza Park Krajobrazowy.
Po stronie niemieckiej Park Narodowy funkcjonuje. Teraz wszystko idzie ku dobremu, choć oczywiście cały czas jest mocny lobbying myśliwych, czy jakichś po prostu ludzi, którzy mają swoje partykularne interesy.
Pomysł jest bardzo prosty. Tam, gdzie się od Widuchowej, Odra dzieli na wschodnią i zachodnią, do Szczecina, to jest 50 kilometrów długości, 20 kilometrów można powiedzieć z przyległościami szerokości.
To jest taka polska delta Okawango. Cudowny teren, zalewany od czasu do czasu, bo się tam poziom wody podnosi. Nie jest, że tak powiem, eksplorowany hydrotechnicznie.
Na dwie rzeczy zwrócę uwagę. Z jednej strony to Międzyodrze to jest genialny filtr dla oczyszczania rzeki, która później jak wiecie przez Zalew Szczeciński, przez Dziwną, czy przez Cieśniny Duńskie do Morza Północnego,
czy przez Świnę do Morza Bałtyckiego uchodzi, czyli woda wpływa do Bałtyku. Czyli to Międzyodrze oczyszcza odrę z tych wszystkich rzeczy, które mogłyby wpłynąć do Bałtyku, w którym już mogłyby zostać na zawsze.
Więc to jest pierwsza sprawa. A druga rzecz, faktycznie miejsce bytowania, rozmnażania, odbudowania populacji setek gatunków różnego rodzaju zwierząt. Fenomenalne miejsce, o które warto zadbać.
Ja jestem dobrej myśli, bo jest i taka polityczna atmosfera dobra i samorządowcy powoli się dogadują, więc mam nadzieję, że powstanie. Ale już taka pigułka, czy tam garść goryczy do beczki miodu.
Słuchajcie, w czasie, kiedy Putler zaatakował Ukrainę jeszcze w wcześniejszej wojnie, wyobraźcie sobie, że na Ukrainie podwojono ilość parków narodowych od tego czasu, a w Polsce od dziesiątek lat nie jesteśmy w stanie małych kawałeczków ziemi oddać naturze.
Jest to troszeczkę żenujące, ale to od Was też zależy. Wy wybieracie parlamentarzystów, senatorów, radnych. Piszcie, mówcie, dzwońcie. Nie deklarujcie tylko, że jesteście ekologiczni. Od Was też bardzo dużo zależy, bo właśnie w ten sposób powstaje Park Narodowy Dolnej Odry.
Czym nas będzie więcej, tym będzie więcej parków, tym będzie czystsza woda.
Ale jest też tak, że coraz więcej jest też takich inicjatyw oddolnych. Małe społeczności zaczynają dbać o swoje rzeki lokalne w małych miasteczkach, w małych wioskach.
Ja też, kiedy podróżuję po Polsce, bardzo często widzę, że są bardzo różnych projektów, postawione różne tablice, które zwracają uwagę na takie walory przyrodnicze danej rzeki.
A za tą świadomością, czyli za widzeniem tej rzeki, za widzeniem wagi tego całego ekosystemu, który jest, też buduje się relacja i troska.
Ja powiem też taki przewrotny wniosek. Katastrofa na Odrze w 2022 roku. Słuchajcie, jakie od tego czasu jest wzmożenie.
To nawet, że teraz o tym rozmawiamy, że są ludzie zainteresowani Odrą tematem. Nad Odrą ile jest inicjatyw, ile osób, ile organizacji zaczęło się angażować w te działania.
Ale nie tylko, bo powstały właśnie dwie duże inicjatywy. Akcja Czysta Odra, Akcja Czysta Wisła. Mamy operacja Czysta Rzeka robione na Bugu i na innych rzekach.
Mnóstwo innych wydarzeń. Strażnicy Rzek WWF-u, Koalicja Rotujmy Rzeki, też taka systemowa organizacja zrzeszająca wiele organizacji na rzecz rzek,
dziennikarze. Naprawdę bardzo się dużo dzieje i mam czasami takie wrażenie, że takie klepnięcie z tyłu głowy, czy kopniak w tyłek powoduje, że ludzie nagle zaczynają się sprężać i zaczynają działać.
Katastrofa była i cały czas trwa, ale naprawdę widzę bardzo duże zaangażowanie, coraz więcej ludzi. I to jest też moim zdaniem dobry znak.
Ja wiem z jaką ilością… Słuchajcie, jak ja w pierwszy Recycling Race popłynąłem, to znaczy tą Odrą w 2011 roku z Wrocławia do Szczecina,
tam spotkałem się z dziesięcioma osobami na Odrze, z bosmanami w marinach. A teraz w tych akcjach, które organizuję, w zeszłym roku, licząc wszystkie wydarzenia, było ponad 100 tysięcy ludzi.
To jest konkretne. To są faktycznie ludzie, którzy zaczynają działać. A poza tym, pamiętajcie, świat zmieniają nieliczni, nie masy.
Jest taka zasada mówiąca, że 3,5% jest w stanie zmienić rzeczywistość. 3,5% jakiejś społeczności, która jest do czegoś przekonana.
Czyli jak się okazuje, to wcale nie jest aż tak dużo, prawda? 3,5%. I rzeczywiście badania pokazują, że wtedy dokonują się realne zmiany.
A ja tylko chcę jeszcze dodać, że w ubiegłym roku był kolektyw Siostry Rzeki z Cecylią Malik tutaj, także na Slot Art Festival.
To także była bardzo ciekawa perspektywa w kontekście dyskusji o przydaniu osobowości prawnej rzece Odrze.
Tak jak zrobiło to wiele bardzo różnych krajów, także w Ameryce, prawda?
W różnych rejonach. I Nowa Zelandia, i Kanada, i jakieś inne rejony. To oczywiście, szczerze mówiąc, to taki dosyć…
Ja powiem tak. Jeżeli jest dobre prawo, prawo jest przestrzegane, no to może nie być takich problemów.
Przykład Odry. W Polsce jakość rzeki się pogarsza w ostatnich latach. Ale wystarczy przejść na drugą stronę do Brandenburgii i Saksonii.
Z roku na rok jakość rzek w tych rejonach się poprawia. Czyli można.
Nie trzeba koniecznie dawać osobowość prawną jakiejś tam Szprewie, żeby była doskonała jakość wody.
Ja bardziej nie chcę tutaj jakby powodować jakiegoś niepotrzebnego dysonansu, ale uważam, że mądre prawo i jego przestrzegania to jest kluczowe dla ochrony środowiska.
Kluczowe. Mądre prawo i przestrzeganie tego prawa. W Polsce z tym mamy problem.
Bardzo dziękuję. Kasiu, czy możesz odnieść się do różnych instytucji czy organizacji, które także wokół Odry powstają? Bo wiem, że trochę się tym interesujesz i też współpracujesz z tymi organizacjami.
Ja może nawiążę do osobowości prawnej. Gdy przyjechałam tu na Slot Art Festival, zaczęłam niemalże od samego… Pierwszym moim takim poważnym spotkaniem było spotkanie z Odrą.
Siadłam nad brzegiem Odry i trochę płakałam. Pomyślałam, że dzisiaj się spotkamy i że będę z wami tutaj rozmawiać trochę w imieniu rzeki i że to jest ogromna odpowiedzialność.
Że staję się rzeczniczką ogromnego bytu, który jest tu od tak dawna i nie mówi ludzkimi językami. I dla mnie pytanie o to, czy rzeka… Zobaczcie, korporacje, byty biznesowe mają swoją osobowość prawną.
Można obrazić korporację. Korporacja może nas pozwać za szkody jej poczynione. Jeśli zabronimy jakiejś korporacji sprzedawać swoje produkty albo jakiejś inwestycji, to rząd musi się bardzo poważnie tłumaczyć.
Są z tym związane bardzo poważne konsekwencje. A jednocześnie na przykład najstarszy nizinny las Europy o cechach naturalnych, bo na planecie już nie mamy tak naprawdę dzikich lasów.
Mamy lasy o cechach naturalnych, lasy relatywnie najmniej zniszczone. Puszcza Białowieska nie może być ochroniona naprawdę bezpiecznie przez tyle lat. Puszcza Białowieska nie może się obronić przed sądem.
Tak samo przed sądem nie może się obronić Odra. Przed sądem może postawić polski rząd albo kogoś, kto obraża dobre imię jakiegoś biznesu, podmiot, podmiot gospodarczy, ale nie kawałek planety.
Dla mnie to jest szokujące cały czas i myślę sobie, że to implikuje bardzo wiele trudności, które mamy. Mówimy o organizacjach, które się zajmują Odrą i oczywiście, że ja się zawsze będę cieszyła z tego, że chcemy, że próbujemy, że szukamy na różne sposoby możliwości działania.
W sztuce, w aktywizmie, w działaniach prawnych. Próbujemy wybierać polityków, którzy obiecują nam, że będą konsekwentnie wywiązywać się z obietnic wyborczych.
Gdy wybuchła katastrofa w 2022 roku byłam zanurzona w procesy polityczne i porażający był brak przepływu.
Nasz rząd w 2022 roku nie uszanował przepływu informacji, więc mieszkańcy terenów nadodrzańskich bardzo długo nie dostali sygnału o tym, co się naprawdę dzieje.
Oglądaliśmy zdjęcia, relacje ludzi, którzy często bez zabezpieczenia, albo z takim minimalnym zabezpieczeniem próbowali ratować sytuację. Obywatele przejęli odpowiedzialność.
Instytucje bardzo często zachowywały się tak, jakby wręcz ten przepływ chciały proaktywnie uciąć. Wiecie, Odra jest nasza, ale Odra to też inne kraje.
Nasz rząd bardzo długo nie zadbał o żadną informację, która popłynęłaby do rządów Niemiec, czy do rządów Czech. Nie chcieliśmy tego zrobić.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu, która… Wiecie, była jedna inicjatywa, która z powództwa publicznego zajęła się sytuacją odrzańską.
Chodziło o to, żeby dokonać interwencji, pociągnąć do odpowiedzialności, spowodować, żeby błędy, które się, doprowadziły do sytuacji odrzańskiej już się nie powtórzyły.
Śledztwo w sprawie katastrofy zostało umorzone, mimo tego, że teraz mamy informację, że w Kanale Gliwickim znowu mamy wykwit złotej algi, że znowu mamy śnięte ryby.
Słuchajcie, tak na marginesie porusza mnie, że gdy mówi się o katastrofie na Odrze, o odrzańskiej katastrofie, mówi się w Polsce wydobyto 350 ton śniętych ryb.
Wiadomo, że najprawdopodobniej dwa, trzy razy więcej tych ryb było, ale słuchajcie, to są tony. Ja dzisiaj sprawdzałam rano rybkę, która się nazywa ciernik.
Ciernik ma 5-6 cm, to jest maleństwo. Waży około 6 gramów. To pomyślmy sobie 250 ton, być może 750, ale ile to jest istnień? Ile to jest istnień innych gatunków?
I mówimy tymi procentami, 80%, mamy tam małże, mamy inne organizmy. Wiecie, rzeka to jest życie, to jest piękny, szalony, sumienny, precyzyjny układ.
Im bardziej jest naturalna, tym bardziej bezpieczna. Organizmy, które dla nas są często bezimienne, których nie oglądamy, no może jak jesteśmy na kajaku, jesteśmy z nimi bliżej, to są organizmy, które powodują, że np. rzeka jest się w stanie obronić albo samoocześcić.
A wiecie, ile organizmów politycznych znalazło się w raporcie NIK-u? Mamy Najwyższą Izbę Kontroli, która postanowiła po katastrofie odrzańskiej sprawdzić, co zawiodło, bo wiemy, że zawiodło niemalże wszystko oprócz obywateli.
I organizacji pozarządowych, to też my obywatele je budujemy i organizujemy. Słuchajcie, NIK musiał sprawdzić 20 jednostek. Musiał sprawdzić Rządowe Zespół Zarządzania Kryzysowego, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych,
Ministerstwo Aktywów, Inspekcje Ochrony Środowiska, Państwowe Gospodarstwo Wodne, Wody Polskie i wszystkie województwa nadodrzańskie. Konstatacje były porażające. Nasz Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego w ogóle nie uwzględnia sytuacji kryzysowych na rzekach.
To co mnie poruszyło, kiedy się zastanawiałam jak rozmawiać o przepływie i o tym jak my zajmujemy się rzekami, to u nas rzeczy nie płyną między instytucjami.
Mamy ich wiele i one mają bardzo duży problem, żeby ze sobą współpracować, żeby ze sobą się komunikować. Na przykład Fundacja Frankbold i Greenpeace poprosiły, zaapelowały o przegląd pozwoleń wodnoprawnych.
Wiecie, mamy taką sytuację, że to co się wydarzyło w Odrze, czyli to nadmierne zasolenie, bo to, że mamy katastrofę to nie jest wina złotej algi. W przyrodzie nie ma złoczyńców. W przyrodzie jeśli jest to system, który się samoreguluje poszczególne byty przyrodnicze po prostu funkcjonują.
W momencie, kiedy pojawia się nierównowaga, kiedy jakiegoś organizmu na skutek sprzyjających okoliczności pojawia się zbyt wiele w stosunku do tego, co system jest w stanie znieść, wtedy mamy drastyczne zachwianie równowagi.
Ale złote algi, które sobie po prostu funkcjonują, one mogą się namnażać do szalonych poziomów i wtedy pojawia się toksyczna substancja, która powoduje to ogromne wymieranie, gdy woda jest w szalony sposób słona.
I woda odrzańska taka jest dlatego, że w naszym polskim systemie spuszczanie zasolonej wody z kopalni kosztuje kilkadziesiąt tysięcy rocznie stałej opłaty, która szczerze mówiąc to jest takie jakby abonament od państwa na państwo.
Bo większość podmiotów, które żeby wydobywać dobra ziemi korzysta z wody odrzańskiej i następnie spuszcza zasoloną wodę do tejże Odry to są spółki Skarbu Państwa.
Zbudowanie instalacji odsalającej, zbudowanie porządnego zbiornika, który przechowywałby zasoloną z kopalni wodę aż do jesieni, kiedy ona mogłaby być w bardziej bezpieczny sposób spuszczona do Odry to są dziesiątki milionów złotych.
I w naszym systemie prawnym do tej pory nie było wymogu, który by proaktywnie i przezornie zabezpieczał naszą rzekę i nas przed tym takim absurdalnie szalonym wykorzystywaniem tej sytuacji.
Czyli opłaca się zapłacić za spuszczanie słonej wody kilkadziesiąt tysięcy rocznie, ale nie opłaca się wydać kilkadziesiąt milionów.
Znaczy teraz są plany, żeby to zrobić, ale te wszystkie nasze instytucje, które mamy mają bardzo wielki kłopot, żeby ze sobą rozmawiać.
Mamy międzynarodowy zespół do spraw Odry, mamy wiele planów, ale mamy bardzo wielki problem z funkcją wykonawczą.
Wyobraźcie sobie, że do tej pory minęły dwa lata, do tej pory nie mamy porządnego systemu monitoringu.
Do tej pory polegamy na tym, że próbki pobierają obywatele, pomaga biznes, pomagają duże organizacje pozarządowe, płacą za analizę tych próbek,
ale nie ma systemu, który by na bieżąco pokazywał jaki jest poziom poszczególnych pierwiastków chemicznych w wodzie, jak duże jest zasolenie.
Na przykład pozwolił sprawdzić, hej w tej chwili sytuacja, temperatura, poziom wody, poziom zasolenia, poziom soli jest taki, że musimy zatrzymać jakiekolwiek zrzuty.
Nie mamy czegoś takiego. Nie mamy chociażby takiego prostego obowiązku, że możesz na potrzeby przemysłu pobierać wodę tylko poniżej miejsca, z którego ją spuszczasz.
Wyobraźcie sobie taka prosta rzecz. Możesz pobrać tylko tam, gdzie już spuściłeś swoje ścieki. Przecież to zupełnie zmienia grę.
Wtedy już musisz zadbać o to, co do tej wody wypuściłeś. Ja tutaj mogłabym, bo mam oczywiście bardzo długie notatki,
mogłabym opowiedzieć o tym gąszczu, ale bardzo jestem ciekawa perspektywy twojej, bo dla mnie każda katastrofa, każde nadużycie jest pytaniem o komunikację.
Kto z kim rozmawia? Jaką mamy intencję? Czy umiemy spowodować, że sedno problemu jest ważniejsze niż granice instytucji?
Dobrze, to może ja tak zbiorę te wątki, bo mówimy cały czas katastrofa klimatyczna, katastrofa na Odrze.
Umyka nam to, że to są katastrofy spowodowane przez człowieka i musimy to jasno powiedzieć.
I tutaj przywołałaś te raporty różne. Zapewne większość z Państwa nie czytała tych raportów, a te dane, które z nich płyną widać w takich drobnych rzeczach.
Nie wiem, kto z Was przyjechał samochodem, ale dawniej jak się jechało przez Polskę, to trzeba było co chwilę myć szyby.
Dzisiaj właściwie nie ma owadów, więc ta katastrofa nam też trochę mówi o naszym rolnictwie, produkcji żywności.
Ja jestem z południa, gdzie widzę tę katastrofę w ciągle pojawiających się reklamach studnie głębinowe.
Od w drodze z Krakowa do Żywca w ostatnich siedmiu latach, odkąd tam jeżdżę, pojawiło się tych znaków nowych pięć.
W takich drobnych szczegółach widać tę katastrofę, nie zdajemy sobie z tego sprawy.
I to, co przykuwa moją uwagę, mówiąc o katastrofie klimatycznej, czy w ogóle katastrofie nawet na Odrze, to to, że my nie bierzemy odpowiedzialności w żaden sposób.
To są tak rozmyte pojęcia, takie hiperobiekty, które trochę w komunikacji właśnie zrzucają winę na jakiegoś kogoś, nie wiadomo kogo.
Natomiast to jesteśmy my odpowiedzialni, musimy sobie to wprost powiedzieć.
I jeśli pytałaś o to, co możemy zrobić, to moim zdaniem takie poza świadomością, edukacją i wszystkimi górnolotnymi hasłami, to nasze wybory są ważne.
Bo nie wiem, jak mówimy o kryzysie wodnym na świecie, to trzeba wiedzieć, że większość eksportu na przykład awokado, to odpowiadają za te kartele narkotykowe.
Że jeśli mówimy o wołowinie, to rośnie ona na soi, która jest uprawiana z wykorzystaniem ogromnej ilości pestycydów, które później zanieczyszczają glebę, wody i wszystko po kolei.
Więc albo na przykład jeśli mówimy o wodzie jako towarze, to nie wspominamy o tym, że wielkie koncerny już dzisiaj wykupują połacie ziemi w Afryce Zachodniej albo w Ameryce Środkowej,
bo tam znajdują się warstwy wodonośne i będą kiedyś nam sprzedawać tą wodę po zawyżonych cenach.
Więc w naszych wyborach jako konsumentów jest przyszłość i chciałbym, żebyście o tym pamiętali.
Tylko kto nam ma opowiadać? Skąd brać tę wiedzę? Bo w Twojej książce piszesz o tym, że uprawa awokado kosztuje o 15 razy więcej niż uprawa pomidorów w Ameryce Południowej.
I w Meksyku dzisiaj walka o uprawianie awokado to jest walka jako złoto. I to ile absorbuje wody awokado powoduje, że ludzie, którzy żyją na terenach, gdzie się to uprawia nie mają dostępu do wody.
Natomiast my mamy cały czas poddawaną taką informację, że bardzo zdrowe jest awokado. Jak ktoś się chce zdrowo odżywiać to ono ma kwasy Omega-3, Omega-6 dobrze łączyć z jajkiem itd.
To kto i w jaki sposób ma o tym opowiadać? Ja tak sobie myślę, że my oczywiście jesteśmy zobowiązani do tego, żeby się dowiadywać. Tylko kiedy popatrzymy na takie nasze codzienne życie. Gdzie, jak i skąd czerpać tę informację?
Ale to nie tylko awokado. My jesteśmy społeczeństwem globalnym i społeczeństwem owładniętym różnymi gorączkami. Jest gorączka awokado, gorączka soi, gorączka bawełny. Wszystkie te gorączki, chmur danych i w ogóle chmury generalnie i wielkiej branży IT.
I popadamy w takie kompulsywne, wręcz zakupoholiczne różne tendencje, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Więc nie wiem kto ma opowiadać. Dla mnie takimi głosami rzek, głosami w ogóle bytów nieludzkich bardzo ważnymi dla mnie są przedstawiciele społeczności rdzennych w różnych częściach świata i to im starałem się oddać głos.
Bo wierzę w to, że oni żyją w prawdziwej równowadze z światem natury szeroko pojętym. A nawet nie wierzę tylko wiem, bo na poziomie już języka i tych ich relacji widzę tą zmianę i tak jak mówiliśmy o osobowości prawnej.
Jest już kilka miejsc na świecie, gdzie te rzeki rzeczywiście mają swoich ambasadorów, swoich strażników i to się udaje. Mniej lub bardziej, bo wiadomo mówimy o krajach typu Ekwador, czy Kolumbia, czy Indie nawet i oni o tym głośno krzyczą. Tylko pytanie czy chcemy usłyszeć ten głos.
Bo mam wrażenie, że na przykład dzisiaj słyszymy głos Kanady, która jest takim zielonym krajem, który ma świetny PR, ale jak spojrzymy na statystyki wydobycia w krajach globalnego południa to koncerny kanadyjskie królują, bez względu o jakiej branży mówimy i o jakim surowcu.
Tak samo drogowskie.
I więc mamy taki outsourcing ekologii, w sensie my tu jesteśmy u siebie spoko, na zewnątrz możemy niszczyć i brakuje mi takich głosów, które krytykowałyby tych, mam wrażenie nieocenianych, tych do których próbujemy równać.
A gdzieś tam pomniejszamy rolę takich drobnych, chociażby przedstawicieli ludności rdzennej, którzy na mikropoziomie walczą o tą planetę, często ryzykując życiem, bo muszą walczyć z państwem, z mafią, czy z wielkimi korporacjami.
Czy ja mogę? Bo bardzo bym chciała, bo ja czuję ból taki osobisty, kiedy słyszę ile odpowiedzialności powinno nam jeszcze dojść. Ja jednak jestem za tym co mówi Dominik, że dobre prawo i dobre regulacje.
Słuchajcie, nie każdy z nas będzie miał przywilej, żeby się dowiedzieć jaki jest koszt ekologiczny wyprodukowania awokado, który widzi w sklepie.
I też, ponieważ jakiś czas temu spędziłem czas dowiadując się jakie są techniki manipulacji dużego biznesu, żeby rozmyć odpowiedzialność, to naprawdę jestem za tym, żeby prawo było skonstruowane w taki sposób, żeby nam pomagało nie współuczestniczyć w procederze nadużycia.
Bo myślę sobie, że ja się staram być bardzo odpowiedzialną osobą i tutaj za każdym razem jak zapomnę swojego kubka to po prostu mam ochotę wytłumaczyć całemu światu, że jest mi głupio i wstyd.
Ale też żyję w szalony sposób w dużym mieście i zrobić zakupy na przykład, żeby nie było to w plastiku to jest naprawdę wyzwanie.
I świat, w którym żyjemy teraz w tym bardzo nie pomaga, więc trochę mam takie poczucie, że oczywiście, że nasze wybory są bardzo ważne, ale, że trochę czasami to są wybory niemalże niemożliwe.
Zanim… Mieszkałam przez jakiś czas w miejscu, w którym do najbliższego przystanku było 6 kilometrów, a ja nie jeżdżę samochodem, wiecie, my po prostu trochę jesteśmy w kropce i potrzebujemy poukładać świat w inny sposób, tak żeby nasza odpowiedzialność nie była ofiarą, bo ofiara nigdy nie jest zrównoważona i bardzo trudno robić ofiarę przez całe życie.
Ja się totalnie zgadzam, bo widzę jak wielkie korporacje próbują zrzucić na nas tą odpowiedzialność, więc jeśli stworzycie takie prawo, to ja będę głosował.
Chciałbym Wam taki jeden krótki przykład podać. W związku z tym, że pływam tymi rzekami, walczę z ich zaśmieceniem, to od wielu lat staram się wspólnie z różnymi fajnymi organizacjami.
Jest tu Kądziołka, podnieś łapkę, Zero Waste, m.in. Zero Waste walczyło o to, żeby wprowadzić system kaucyjny w Polsce. Dwa słowa, prosta sprawa, kupujemy opakowania, opakowania zanosimy do sklepów, odbieramy kaucję i w ten sposób te opakowania nie lądują w środowisku.
Wyobraźcie sobie, że Polska jest jednym z ostatnich krajów, które mam nadzieję od przyszłego roku, od stycznia będzie miało nieudolny, niepełny system kaucyjny, ale będzie miało.
Szwecja już od 30 lat ma ten system kaucyjny, w Niemczech bardzo dobrze działa, a przypominam, że każdego roku mówimy tu o odpowiedzialności.
Jest dobre prawo, np. w tej Szwecji, w związku z czym te puszki aluminiowe, butelki plastikowe czy butelki szklane wędrują do sklepów, a w Polsce 5 milionów ton, wy wszyscy tutaj, ja też, 5 milionów ton rok w rok opakowań przynosimy ze sklepów.
Co to powoduje? Powoduje to, że powstają śmieci, które są segregowane w 30-25%, a większość nie, lądują w środowisku na wysypiskach, ktoś musi jeździć po to samochodem, jest całe po prostu zamieszanie, zaśmiecenie, zatruwanie.
System kaucyjny, proste rozwiązanie, które już funkcjonuje w wielu krajach, mogłoby bardzo pomóc w rozwiązaniu problemu.
Regulacja prawna dotycząca poboru wody z elektrowni albo z innych firm, tak aby pobierać wodę poniżej miejsca zrzutu ścieków z danej firmy, czyli firma będzie zainteresowana, żeby nie zrzucać ścieków brudnej wody, bo będzie musiała ją później pobrać.
Takie rozwiązania systemowe. Ja taką wam historyjkę podam. Pierwsze akcje, tzw. sprzątanie świata, Clean up the World, były oprócz Australii, były w latach 60-tych inicjowane w Stanach Zjednoczonych.
Wiecie, kto je wymyślał? Korporacje. Zresztą ja organizuję te akcje, ale z innego powodu. Korporacje, wiecie w jaki sposób? A mianowicie chcieli zrzucić odpowiedzialność za zanieczyszczenie środowiska na konsumentów.
To wy jesteście winni, więc wy posprzątacie, a my wam damy mały grancik, a my wam damy worki i jeszcze może naszych pracowników, posprzątamy razem. Więc to jest takie zrzucanie na konsumentów.
Oczywiście konsumenci będą robić to, w jakim systemie prawnym działają, więc jeżeli ten system zmienimy, to zmienimy właśnie poprzez system kaucyjny to, że te puszki nieszczęsne będą lądować z powrotem w sklepach, a nie będą lądować w Odrze czy w Bałtyku.
Takie właśnie rzeczy powinniśmy zmieniać jako obywatele, jako wyborcy, oczywiście jako konsumenci. Ja wiem, że w ostatnich latach się pojawiły McBurgery w McDonaldzie i serki Halloumi w KFC dla wegan, ale to naprawdę nie zmieni świata.
To oczywiście podporządkuje menu tych restauracji do jakiejś grupy, która się pojawiła, bo troszeczkę więcej mamy wegan czy wegetarian w Polsce, ale naprawdę prawo będzie zmieniane, to wtedy nam się będzie lepiej żyło.
I jeszcze a propos tych korporacji, chociaż ja nie chcę tutaj być taki antykorporacyjny, tylko do czego zmierzam. A propos tego systemu kaucyjnego, wyobraźcie sobie, że ta sama Coca-Cola, czy Pepsi-Cola, czy Danone, czy Nestle, czy Unilever, czy Benckiser działający w Niemczech i w Szwecji zaakceptował kilkanaście lat temu system kaucyjny, ale ta sama korporacja lobbowała w Polsce, żeby nie wprowadzić systemu kaucyjnego.
Bo trafili na po prostu ciemny lud, nie bójmy się tego, że tak powiem, powiedzieć i po prostu wierciła dziurę w mózgu politykom, żeby tego nie zrobić. I to samo robią w Afryce, to samo robią w Indonezji, to samo robią w krajach Dalekiego Wschodu, w Ameryce Południowej.
Inne mają standardy w Europie, a inne standardy tam, gdzie mamy słabą demokrację, słabe struktury obywatelskie, więc w ogóle taka refleksja mnie naszła, ale też chyba specjalnie tutaj niczego nie odkrywam.
Mówiąc krótko, czym silniejsze społeczeństwo obywatelskie, czym bardziej, że tak powiem, na różnych polach wyedukowane, tym łatwiej nam przychodzi zmieniać prawo, tym łatwiej nam wymagać od tych korporacji, żeby dostosowały swoje standardy do naszych oczekiwań.
No i znowu sięgamy do źródła chyba, a propos wody, do źródła, po prostu do edukacji. Ta edukacja gdzieś na samym początku, mi się wydaje, że tutaj, nie jestem specjalistą od edukacji, ale wydaje mi się, że to gdzieś tutaj leży ten początek, żeby tak kształtować te przyszłe pokolenia, żeby później to one wybierały mądrzej, ale czy się to da zrobić?
Ja tak jeszcze, przepraszam Agnieszkę, jeśli mogę. Ja bym, bo tutaj wymieniliśmy właśnie uwagi odnośnie do biznesu, do korporacji, do spółek Skarbu Państwa.
Słuchajcie, czasami robi się rzeczy, bo można. I to jest też takie, tak jak mówiłam o tej odpowiedzialności konsumenckiej i o tym, że niektórzy z nas mają w sobie taki zasób, żeby żyć oszczędniej, żeby pamiętać o tym, żeby nosić ze sobą wielorazowe opakowania, żeby stawiać na życie, w którym umiemy zarządzać swoim śladem.
Na przykład apeluję w imieniu organizatorów Slot Art Festival, zaraportujcie swój ślad węglowy. Ten festiwal chciałby wiedzieć jaki jest. To już tak na marginesie. Ale część z nas jest w stanie to robić, ale część z nas po prostu nie.
I z biznesem też jest tak, że jeżeli nie ma ujednoliconej regulacji, to niektóre rzeczy, które mieliby zrobić ponad to, co jest niezbędne, czyli na przykład zapłacić te kilkadziesiąt milionów. KGHM chyba raportowało, że to jest, już nie pamiętam, 50-60 milionów, które potrzebują, żeby zmienić swoje instalacje, żeby odpowiadały potrzebom.
To jest coś, co wyciąga taki biznes z swojej kieszeni i jeśli nie ma regulacji, która powoduje, że wszystkie inne biznesy powinny to zrobić, to to już jest naprawdę takie ważkie dla tego biznesu pytanie.
I dlatego też mamy takie wielkie wyzwania nie tylko z tym, żeby uratować Odrę, bo ta rzeka się cały czas podnosi po tej katastrofie. I wiecie, wszyscy wiedzą, że trzeba. Chyba nie ma tutaj instytucji czy kogokolwiek, czy biznesu, który powie nie, dajmy sobie spokój z tą rzeką.
Tylko my po pierwsze pytamy jak, bo na przykład inni mają wizję, że trzeba uregulować, wyczyścić dno, zrobić przegrody, więcej, więcej, więcej betonu będzie fajniej w tej rzece. Inni mówią renaturyzować, hej zróbmy to, po prostu to ma sens, przyroda umie.
I to samo jest z kryzysem klimatycznym. Co chwila się słyszy, ale dlaczego Europa ma coś robić? A kto robi to, a kto robi tamto? Jesteśmy w systemie naczyń połączonych i dla mnie zawsze największym wyzwaniem jest, czy my sobie nawzajem ufamy, czy umiemy współdziałać.
Jeśli umiemy współdziałać, to jak się ze sobą dogadamy, kto co. Ty przychodzisz z tego Globalnego Południa i to jest wielkie wyzwanie w sensie ze swoją pracą. Ja też spędziłam tam trochę czasu i dla mnie to jest takie wielkie pytanie, które się też pojawia w tych wszystkich dyskusjach.
Tam ogromne ilości ludzi żyją w biedzie, która jest dla nas często niewyobrażalna. Chcieliby żyć na poziomie konsumpcji, który mamy tu. Dlatego mamy na przykład kryzys migracyjny, upraszczając. Więc jak uratować Odrę i jak rozmawiać o sprawiedliwości?
A z kolejnej strony bardzo dużo osób, które wyjeżdża do krajów Globalnego Południa wraca z takim przekonaniem, że ci ludzie tam potrafią żyć naprawdę, a tutaj coś się wypala. Bardzo dużo jest ekspertyz mówiących o tym, że stajemy się w Europie społeczeństwem zmęczenia.
To znaczy, że te nasze potrzeby, które są bardzo też mocno generowane przez różne kapitalistyczne narracje, prawda, coraz więcej technologii, to wszystko nie karmi. Czegoś czegoś brakuje i wydaje mi się, że tutaj chyba też jest jakiś taki ważny aspekt poszukania pewnego rodzaju harmonii, tego krwiobiegu z naturą.
Bo jeśli będziemy generować takie narracje antropocentryczne, ja, natura, prawda, i nie wejdziemy w taką przestrzeń myślenia, że jesteśmy częścią natury, że to jak się ma natura, jak się ma rzeka wpływa na to, w jaki sposób my żyjemy, czy nam się dobrze żyje, prawda, czy to nasze życie jest jakościowe, czy możemy oddychać świeżym powietrzem, czy jesteśmy uważni, czy jesteśmy empatyczni, czy jesteśmy w stanie w tych, nie wiem, mikropodróżach, nie trzeba daleko przecież jechać, prawda.
To jest jakiś rodzaj takiego oszustwa mówiący, że prawdziwy wypoczynek jest w zagranicznym kurorcie, nie wiem, na Wyspach Kanaryjskich, gdzie miesiąc temu pewnie Państwo obserwowali to, gdzie ludzie wyszli na ulicę, ponieważ tam jest niespełna milion mieszkańców na całym archipelagu, natomiast przyjeżdża kilka milionów ludzi, czy kilkanaście nawet rocznie, korzysta z basenów i innych rzeczy,
a tam ludzie miejscowi po prostu nie mają wody do picia, nie mają wody do jedzenia i teraz jakby zrzucanie odpowiedzialności na ludzi jest też nadużyciem, prawda, no bo ktoś po prostu chce pojechać, wypocząć, mieć dobry czas z rodziną i nie wie, że tak jest.
I teraz właśnie to jest to pytanie, gdzie są te granice, prawda, gdzie są te granice odpowiedzialności. Ja jestem daleka od tego, żeby budować takie narracje związane z poczuciem winy.
Oczywiście tak jest, że być może potrzebna jest taka świadomość konsumencka, że jeśli kupuję rzeczy, to myślę nie tylko o tym, co kupuję, ale też w czym to kupuję i jaki będzie ślad śmieci po tym, bo my dzisiaj już doskonale wiemy, że my nie jesteśmy w stanie tych śmieci przetworzyć, zrecyklingować, prawda, nie ma takiej opcji, tego jest za dużo.
Takie dane, rocznie mieszkaniec Polski zostawia po sobie 355 kilogramów śmieci, europejczych 530 kilogramów. Doskonale wiemy, że te śmieci są przesuwane na inne kontynenty, prawda, że kraje bogatsze sprzedają te śmieci, próbują utylizować je, nie wiem, w krajach Globalnego Południa.
One są po prostu przesuwane. Wiemy, że tego miejsca już nie ma, że źle się mają i rzeki, źle się mają oceany. Z kolejnej strony no właśnie taka odpowiedzialność, która jest zsuwana na pojedyncze osoby i mówiąca ograniczcie jazdę samochodem, oczywiście, ale to tylko 10% emisji CO2 jest z ruchu pasażerskiego.
Natomiast mówi się o tym bardzo też mocno, że 80% tlenu do życia mamy z oceanów, mamy z tych 70% cieków wodnych. Tam w oceanach jest trudna sytuacja, ponieważ jest ogromny przemysł wydobywczy, produkcja ryb.
Zresztą polecam taki doskonały film „Ciemne strony rybołówstwa”, też zrobiony przez dziennikarzy, dokument, który właśnie to wszystko wyjaśnia. No i my w tym wszystkim trochę jesteśmy pogubieni, prawda. Gdzie jest ta granica naszej odpowiedzialności, naszego działania, ale też tych pewnych emocji, prawda.
Bo jeśli będziemy cały czas pozwalać na to, żeby ktoś nas obwiniał za wszystko, żebyśmy mieli złe poczucie z powodu fragmentu jakiegoś kubka, który używamy, to też jakby nie o to chodzi. I pytanie do Was, jak w takim razie budować takie właściwe relacje, jak budować taki świat, w którym chcielibyśmy żyć.
Być może to wymaga pewnego przemodelowania sposobu życia. Dzisiaj mówi się o tym, że chyba potrzebne jest życie po komfortocenie, to znaczy rezygnacji z pewnych rzeczy, które nie są potrzebami, ale są zachciankami. My wiele rzeczy po prostu nie potrzebujemy, prawda.
Jeśli od 20 lat mamy o 30% cukru więcej w większości produktów, które nas uzależniają do tego, żeby konsumować czipsy, chrupki, już tutaj teraz podaję takie zwykłe przykłady, to pokazuje, że coś jest nie tak. To co w takim razie robić?
Podałaś tutaj bardzo dużo takich wątków i historii. Jeżeli pozwolisz, to tak się odniosę od ogółu do szczegółu. Więc a propos śmieci, a propos konsumpcji, a propos gospodarki i również tym z użycia wody,
jest takie ekonomiczne obliczenie, że 1% PKB, a wiecie, że to jest taki bożek gospodarczy, mówimy, że w krajach musi wzrastać PKB, bo jak nie wzrasta PKB, to jest po prostu masakra. Już nie mówimy, że to PKB wzrasta w systemie tak zwanego nakładającego się długu, ale generalnie PKB jest bożkiem.
Słuchajcie, 1% PKB, 2% więcej opakowań. Mówiłem o 5 milionach ton rocznie, więc jeżeli będziemy mieli 6% PKB, to będzie 12, czyli o 500 tysięcy ton opakowań więcej w przyszłym roku, jeżeli będziemy mieli 6% PKB.
Dlaczego tak jest? No bo mamy coś takiego, co się w gospodarce nazywa gospodarka liniowa. Już o tym się w niektórych podstawówkach mówi, no w najprostszym takim wytłumaczeniu.
Wydobywamy, przetwarzamy, sprzedajemy, wyrzucamy. To jest gospodarka liniowa. Cały świat, ten taki bardziej cywilizowany, mówi o przełożeniu, przekształceniu gospodarki liniowej na gospodarkę cyrkularną.
Tu też jest woda tym elementem. No cyrkularna to po prostu taka, że nie powstają te śmieci, bo powstaje coś, z czego można coś później ponownie wyprodukować, czyli mamy system kołowy.
Problem polega w czym? W tak zwanym ekologicznym projektowaniu.
Jeżeli od tego zaczniemy, no to właśnie będziemy mieli mniej śmieciorów. Podam Wam teraz taki bieżący temat. No wiecie, że butelki plastikowe mają teraz te zakrętki, które są na stałe przyczepione.
Jedni wiedzą dlaczego, drudzy nie wiedzą dlaczego. No załóżmy, że jest to ekologicznie zaprojektowane opakowanie. No i właśnie dzięki temu, że jest ta zakrętka, to ona na stacjach separacji, bo ona jest malutka.
Miejcie świadomość, że jak są małe kawałeczki plastikowe, to na stacjach separacji te małe kawałeczki nie są segregowane. One nie idą później do plastików, tylko są mieszane i są używane jako paliwo alternatywne.
Więc dzięki temu, że będzie ta zakrętka w buteleczkach, to wtedy te setki tysięcy ton polietylenu, bo z tego jest to zrobione, czy polipropylenu będzie z powrotem zawrócone do gospodarki.
Czyli jeszcze raz, od ogółu system liniowy na system cyrkularny i dobre projektowanie. A teraz jeszcze tylko odniosę się, chciałbym, już nie będę Was tutaj zasmucał, wolę mówić, jak Wy będziecie chcieli moi tutaj inwersarze jakieś smutne tematy, to proszę bardzo.
A ja Wam powinienem mówić o dobrych rzeczach, znaczy dobrych, może inaczej, takich możliwie sympatycznych. Słuchajcie, mamy Odrę, jesteśmy nad Odrą, nie trzeba jechać na drugi koniec świata, żeby spędzać czas, możecie spędzać wakacje nad Odrą.
Czego jest przykładem ta impreza? Bo jakąś część wakacji tutaj spędzacie, ale też mam takie poczucie, nie znam dokładnie Slot Festiwalu, ale można by tutaj podkręcić trochę normy różne ekologiczne, żeby było mniej śmieci, mniej energii zużywanej może, więcej energii odnawialnej, więc na pewno można to poprawić.
Natomiast sama Odra, słuchajcie, fenomenalna, możecie startując we Wrocławiu dopłynąć i do Paryża, i do Amsterdamu, i do Brukseli, a jak się, że tak powiem zamachniecie, to i na Bornholm do Danii, i do Szwecji, a przez kanał La Manche do Londynu.
We Wrocławiu jest szlak wodny taki starodawny, ale też z rzekami dzikimi i możecie naprawdę pływać po całej Europie, a we Wrocławiu się zaczyna.
Natomiast sama Odra w Polsce, no to jeżeli startujemy we Wrocławiu, to pamiętacie tutaj w tym rejonie, gdzie jesteśmy, mamy te właśnie lasy łęgowe, fenomenalne, porównywalne do lasów, patrząc na tą część Europy, porównywalne do lasów tropikalnych z uwagi na to, że jest duża bioróżnorodność.
Mamy sporo pięknych rzek, dopływów Odry, które można również zwiedzać, no i oczywiście możemy sobie tą Odrą dopłynąć w ciszy, w spokoju do Bałtyku.
Ja Wam generalnie polecam tego typu turystykę. Tu na samym początku wspomniałaś o tym, co to będzie, jeżeli nagle się tysiąc osób pojawi.
Oczywiście nie zachęcam, żeby od razu w tym samym momencie tysiąc osób się pojawiło, ale to naprawdę tysiąc osób to nie jest dużo, jak przez kilka dni te osoby się na kajakach pojawią.
Jeszcze o takiej rzeczy, moim zdaniem też ważnej. Musimy pamiętać, że czym więcej będzie tak zwanych interesariuszy, osób zainteresowanych dobrostanem rzeki, dobrostanem, to znaczy ta rzeka będzie miała większe możliwości, żeby ten dobrostan zachować.
Co to znaczy? Jeżeli mamy marinę dla kajakarzy i tam mamy bosmana i mamy mieszkańców, mamy jedną knajpkę, drugą knajpkę i tam ludzie przypłyną, wysiądą z tych kajaków, kupią sobie coś tam w tych knajpkach, to ci ludzie będą tam zainteresowani, żeby ci kajakarze przypływali.
Jeżeli ktoś zbuduje chronioną plażę, żeby sobie nad Odrą popływać, to znowu ci ludzie lokalnie nad Odrą będą zainteresowani, żeby tam ludzie przypływali na kajakach, na pontonach, na rowerach, żeby przyjeżdżali.
Więc mówiąc krótko, ja mam, tak bym chciał, żeby po prostu ekologia i woda stała się dobrym pretekstem do robienia małych, fajnych biznesów, bo to spowoduje zbudowanie takiej stałej struktury, gdzie będzie więcej osób zainteresowanych.
Jeżeli to będzie tylko nieliczna grupa, która ma jakąś ideę, to ona nie napotka sojuszników. My musimy budować sojusznicze relacje, musimy budować partnerstwa i dzięki tym partnerstwom, dzięki tym przepływom między ludźmi, także pieniędzy możemy ochronić rzekę.
I dlatego, jak te 5 lat temu wymyśliłem, bo solo sobie popłynąłem do tego Berlina, bo mnie zaprosili ludzie z takiej organizacji Clean River Project, którzy organizują podobną akcję, jak Recycling Race w Polsce ja organizuję, tylko oni robią to w Niemczech i mnie zaprosili na, że tak powiem, na spotkanie i poznałem ten szlak Odry i Szprewy.
Tak się w nim zakochałem, że po prostu co roku pływam, coraz więcej ludzi się dołącza, m.in. wspomnieliśmy o Odrze jako rzece międzynarodowej, więc dołączają się Czesi i Niemcy.
Jeżeli chcemy dbać o Odrę, chcemy dbać o naszą rzekę, musimy też zaangażować te dwa narody Czechów i Niemców.
Jeżeli będą Polacy, Czesi i Niemcy i będzie Odra, będziemy mieli wspólny interes, żeby o tą rzekę dbać, bo będziemy z niej korzystać, chociażby w taki sposób turystyczny, to ja jestem jakby pozytywnie nastawiony.
Uważam, że możemy naprawdę bardzo dużo zrobić. No i do tego bym Was namawiał, żeby tworzyć dobre relacje, żeby tworzyć małe biznesy, żeby wspierać te małe biznesy, bo one pomogą również uratować Odrę, pomóc Odrze.
Bardzo dziękuję. Ja bym dodała social biznesy, czyli takie biznesy, które także wpływają na pewne zmiany społeczne, to dzisiaj także bardzo popularny taki ruch.
Ja jeszcze chciałem dodać, że wszystko co robię i mówię, to nie po to, żeby budować w Państwu poczucie winy albo żebyście teraz wzięli widły i atakowali prezesa Nestle.
Wszystko to, co chciałem zawrzeć w książce i w mojej pracy to budowanie wrażliwości i uważam, że tej wrażliwości nam brakuje. Wrażliwości na siebie samych i wrażliwości na inne byty nieludzkie
i chciałbym, żebyście weszli z tego spotkania z takim poczuciem, żeby się zachwycić tym, co nam jeszcze zostało i walczyć o to, co nam zostało i może zbudować coś więcej, więc ta wrażliwość jest dla mnie kluczowa.
Dlatego też mówię dużo o języku i metaforach, bo mam wrażenie, że tam rodzi się wrażliwość, a jak jest wrażliwość, to będzie też motywacja do walki o to, co ważne.
Brawo oczywiście. Ja ze swojej strony chciałam naprawdę Państwa zachęcić do tej książki
„Woda. Historia znikania”. Naprawdę to jest niezwykła pozycja, która także sporo mówi o wyobraźni, o języku empatii, czułości, widzenia także bardzo szeroko różnych perspektyw i spraw.
Dodam tylko, że ta książka jest możliwa do zakupienia. Jest na stoisku Fundacji Bezkres. Naprawdę zachęcam, żeby tę książkę nabyć albo przeczytać. Są przecież także i biblioteki.
Kasiu, czy jeszcze głos? Twój. Co można zmienić? Co można zrobić? Bo o tym też próbujemy teraz rozmawiać. W jaki sposób wprowadzać dobre praktyki? Jak widzieć te potrzeby relacyjności? Na co zwrócić uwagę?
Ja jestem jeszcze cały czas we wczorajszym spotkaniu z Tomkiem Stawiszyńskim i tam pojawił się taki wątek tego, że część naszej trudności i część u bardziej wrażliwych osób czasami rozpaczy, u mniej wrażliwych być może obojętności czy wyparcia
jest związanych też z tym, że trochę daliśmy się uwieść wizji świata, w którym historia się skończyła i generalnie problemy są do rozwiązania.
Tomek mówił o tym, że świat, w którym pozbyliśmy się żałoby, świat, w którym rozstajemy się z rozpaczą i z tragizmem to jest świat, w którym brakuje bardzo istotnych części naszej ludzkiej egzystencji.
Ja myślę, że żeby zmienić rzeczy trzeba bardzo gruntownie się przyjrzeć i bardzo z wielu perspektyw postarać się zobaczyć sytuację.
Ja w ostatnich latach zorientowałam się, że czasami próbując, chcąc działać bardzo mocno, bardzo zdecydowanie z takiego poczucia, że chcę żeby było w świecie więcej przestrzeni dla różnego życia.
Takiego, które umiem zauważyć, takiego, którego nie umiem zauważyć. Zapędzałam się czasem w bardzo takie mocne postawy, a budowanie sojuszy, budowanie relacji, zwiększanie wrażliwości…
Mówimy często o empatii, ale wiecie są różne rodzaje empatii. Jest empatia, która pozwala zobaczyć i zrozumieć te czyjeś przysłowiowe inne buty, jakie są racje, skąd wychodzą postawy, działania, emocje.
Jest też ta empatia taka afektywna, bardzo taka na odczuwaniu, bardzo o emocjach i ja myślę, że zmiana po pierwsze w tej chwili potrzebuje zrozumienia bezwładu niektórych procesów.
To jest jak z samochodem. Nie da się go zatrzymać natychmiast, kiedy się naciśnie hamulec. Uwzględnienia tego, że jesteśmy też w momencie straty i niektóre rzeczy już są przez nas żegnane.
Wiecie kryzys klimatyczny, różne zmiany, one są teraz rozpędzone, więc nasza zmiana musi polegać na tym, żebyśmy też mieli bardzo realistyczny ogląd rzeczywistości.
Co jeszcze jest możliwe? Co już się dzieje i jesteśmy w szczycie tego procesu? Umiejętność budowania współpracy, umiejętność uwzględniania tego, że być może ta współpraca musi być zawiązana z ludźmi, których nie lubimy, z podmiotami, z którymi się nie zgadzamy.
I to jest wielkie wezwanie, bo polaryzacja, bo te postawy takie utwardzone, im bardziej trochę działamy, tym bardziej też nasz mechanizm psychologiczny utwierdza nas w słuszności tego działania.
Właściwie teraz bardzo niewiele nam sprzyja ku temu, żebyśmy umieli ze sobą współpracować i umieli ze sobą rozmawiać, bo wiecie nawet social media promują to, żebyśmy mieli zawsze rację.
A to jest też statystycznie niemożliwe. Nie możemy mieć zawsze racji. Więc zmieniając zastanówmy się komu służy dana zmiana? Czy uwzględniamy wszystkich? Czy umiemy nawiązywać relacje nawet jeśli są trudne?
Wiecie, jest to takie przysłowie, kto ma rację jak to jest: albo masz rację, albo masz relację. Więc dla mnie to jest o tym, żeby mieć też w sobie bardzo wiele cierpliwości i pokory. Każda zmiana się liczy, ale tym bardziej się liczy, im bardziej jest uspójniona z całą resztą innych zmian.
Szanowni Państwo, czy są jakieś pytania albo komentarze? Zapraszamy.
Tutaj będzie mikrofon z przodu. Tak, bardzo proszę, można tutaj podejść jest mikrofon.
Cześć, bardzo dziękuję za tą rozmowę, za to czym się podzieliliście. Dzięki Dominik, że powiedziałeś o systemie kałcyjnym i nawiązaniu do tej cierpliwości i tego tykającego zegara.
Nie szkodzi, ale się tak nazywam, więc jakby nie przeszkadza mi to. Ok, więc praca w NGO-sach chyba w ogóle uczy takiej cierpliwości, że wszystko nie dzieje się naraz i a propos systemu
kałcyjnego 5 lat to już trwa, jeżeli chodzi o początek naszych działań, czyli zainicjowanie tego, że w Polsce powinien być system kałcyjny.
On ma być w przyszłym roku, od stycznia, ale okazuje się, że my cały czas musimy siedzieć na tych komisjach sejmowych, senackich, rozmawiać z politykami, ponieważ lobby właśnie, które jest po drugiej stronie, bardzo różne to bardzo mocno działa, a nas jest niewiele.
Ale o czymś innym chciałam, bo kiedy słucham Was, kiedy mówicie o tej odpowiedzialności, że tu odpowiedzialne są koncerny, tu są odpowiedzialni konsumenci i z drugiej strony nie chcemy ludziom mówić, a jesteście winni itd.
Ja już jestem trochę w innym miejscu, chciałam zderzyć się trochę myślami, co Wy na ten temat uważacie, że jak ktoś mnie pyta, to kto powinien mieć odpowiedzialność, bo też z wieloma ludźmi się spotykam na różnych warsztatach itd.
To ja już jestem dzisiaj w miejscu, w którym mówię, kurde no wszyscy. I może to brzmi strasznie banalnie, ale ja bym chciała, żebyśmy odeszli, tak to jest moje życzenie, wypowiem je na głos, żebyśmy odeszli od narracji, winne są biznesy, koncerny, czy też winni są ci konsumenci, którzy produkują te gigantyczne ilości śmieci, nawet nie śmieci, odpadów, bo tak powinniśmy o tym mówić.
I żeby z tej winy przejść na odpowiedzialność i mówienie przede wszystkim i głośno o tym, że właśnie to my wszyscy jesteśmy odpowiedzialni i to my wszyscy powinniśmy po prostu wziąć odpowiedzialność. Nie wiem, to mówię do odbicia jakby z Wami.
To ja ad vocem, można?
Tak, oczywiście.
Bardzo a propos, bo mi się zrobiło bardzo smutno, jak często mi się robi w tego typu dyskusjach, kiedy pojawia się relatywizowanie i wydaje mi się, że to jest tak, że, bo chodzi mi o ten dyskurs dotyczący właśnie tego, kto jest odpowiedzialny i za co i kto na kogo zwala winę itd.
O ile wydaje mi się oczywistą rzeczą, że nie jest winą czy odpowiedzialnością każdej jednostki osobiście to, że mamy taki system, w którym państwo pozwala na bezkarne zrzucanie słonej wody do rzeki i my jako jednostki, nie łącząc się w organizacje tudzież partie polityczne i nie wywierając systemowego wpływu tego nie zmienimy.
O tyle to, że ja idę na obiad na Slocie i widzę może 1% osób, które tu są, które mają własny kubek, butelkę na wodę i uwaga talerz i łyżkę to to już na przykład jest dla mnie rozmywanie odpowiedzialności.
To znaczy naprawdę serio jesteśmy w takim szczególnym miejscu, w którym wydaje mi się, że tu są ludzie szczególnie wrażliwi. Ktoś z Was mówił o uwrażliwianiu, o budowaniu świadomości. Ja myślę, że jesteśmy w takim miejscu, w którym większość ludzi ma tą świadomość.
Przynajmniej na tym takim poziomie basicowym, że nie chcemy mieć więcej jednorazowych opakowań. I dlaczego szczególnie mnie to boli? Dlatego, że wydaje mi się, że podążamy za naszą wygodą.
To nie jest tak, że my tutaj nie wiemy o tym, że każdy dodatkowy kubeczek i każda dodatkowa łyżka plastikowa i każdy dodatkowy talerz, nawet jeżeli udaje, że jest papierowy, a nie jest, bo jest obciągnięty folią, jest nadmiarowy w tym naszym środowisku.
Tylko ważniejsza jest dla nas nasza wygoda. To, że mi się nie chce pójść umyć tego i wytrzeć papierem i umyć, tylko po prostu nam się wydaje, a to tam jeden kubeczek. A jak sobie policzymy, jaki ślad ekologiczny, Kasia prosiła o to, żeby zajrzeć właśnie i sobie obliczyć ślad ekologiczny.
Jak sobie policzymy, że tu jest siedem tysięcy osób i niech każda z tych siedmiu tysięcy osób wypije jedną kawę, jeden napój, zje dwa razy jedzenie i za każdym razem użyje jednorazowego opakowania, to jakby ta suma będzie gigantyczna.
W związku z tym mnie smuci, ale też złości takie rozmywanie odpowiedzialności za bardzo różne rzeczy, bo czym innym jest pociągać do odpowiedzialności korporacje, stać im nad głową za to, żeby i państwo, żeby zmieniało prawo, a czym innym jest trochę sobie powiedzieć: „Hej, może uszczuplmy trochę swoją wygodę, swoje dobrostany rozumiane jako w cudzysłowie cywilizowane, zachodnioeuropejskie cywilizacje,
które muszą mieć po prostu wszystko podane na talerzu i wszystko jest dla nas łatwe, dostępne na wyciągnięcie ręki”. Druga relatywizacja to podróże międzynarodowe. Sorry, nie ma dalekich podróży do krajów egzotycznych, które są zrównoważone.
Jeżeli ktoś wam wciska kity, że fakt, że w hotelu nie wymienia się codziennie ręczników powoduje, że twoja podróż czy moja podróż do Tajlandii wykonana samolotem będzie ekologiczna, to to jest bullshiterka. Po prostu nie ma podróży w kraje egzotyczne, które będą zrównoważone.
Nawet sobie nie wyobrażasz jak tęsknię. Dziękuję, bo ja cały czas na przykład się z tym bardzo borykam. Nabyłam nową ojczyznę, mówię językiem, tęsknię i w pewnym momencie już po prostu nie i mnie to boli, bo też mam właśnie takie, wiesz, ja słyszę co mówisz, przepraszam, że tak weszłam,
ale z drugiej strony myślę sobie, ile to wymaga właśnie takiego, no kurczę, ile to wymaga właśnie takiego czasami…
To wymaga wyrzeczenia. My po prostu jako zachodnie społeczeństwa nie jesteśmy gotowi do żadnych wyrzeczeń. Nawet do najprostszego wyrzeczenia pod tytułem nie wezmę jednorazowego kubeczka, tylko będę nosić torbę przez cały Slot, przez cztery dni i w tej torbie będę nosić swój kubeczek i talerz.
My nawet do takiego wyrzeczenia nie jesteśmy zdolni. A co dopiero do takiego, żeby nie jechać na przykład do Tajlandii, bo wszyscy nam wymawiają, że tylko w Tajlandii będą zajebiste wakacje, a już na przykład na Mazurach na rowerze nie będą. I daliśmy to sobie wmówić i wszyscy aspirujemy do tego, żeby pojechać do Tajlandii, do Maroka, gdzieś tam, gdzieś tam, gdzieś tam i usiłujemy sobie sami przekonać się i pozostać w wyparciu, że takie podróże po prostu nigdy nie będą ekologiczne.
Jeszcze ostatni ad vocem do tego tematu o rozmywaniu odpowiedzialności. Mnie na przykład tak naprawdę do żywego wkurza, że my rozmawiamy tutaj o naszej osobistej odpowiedzialności, a jedynymi osobami, które tak naprawdę nie ponoszą odpowiedzialności za swoje decyzje to są politycy.
Oni nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje polityczne decyzje, ponoszą tylko i wyłącznie karną odpowiedzialność, jeżeli popełnią jakieś przestępstwo, więc wszystkie umowy koalicyjne, które my sobie składamy w kiełbasy wyborczej, znaczy nam są składane w kiełbasy wyborczej, to jest tak naprawdę słowa rzucane na wiatr.
My w żaden sposób nie mamy żadnych mechanizmów, żeby do tej pory w demokracji rozliczać naszych polityków z tego, jakie deklaracje złożyli i żeby rzeczywiście w 100% rozliczyli się z tego, że wybraliśmy dane osoby do konkretnych robót.
Gdyby taka sama sytuacja zdarzyła się w jakiejkolwiek firmie to ta osoba po prostu zostałaby zwolniona z pracy. Jeżeli ktoś nie wykonałby danego zadania, danego projektu to zostaje zwolniony z pracy, a jeszcze do tego powinien ponieść finansowe konsekwencje.
A czasem karne. A kto poszedł siedzieć za Odrę? Nikt. A jeszcze kończąc temat Odry, temat Odry to jest temat węgla kamiennego, więc dopóki nie rozstaniemy się z paliwami kopalnymi i tak samo temat miedzi, to jesteśmy dalej w kropce.
Jeszcze tylko chciałbym a propos odpowiedzialności, może troszeczkę inny punkt widzenia. Słuchajcie, moim zdaniem najbardziej odpowiedzialni są ci, którzy nie wprowadzają zmian, bo zarabiają najwięcej pieniędzy.
Czyli mówiąc krótko odpowiedzialność powinna być proporcjonalna do ilości pieniędzy, które się zarabia z uwagi na albo wprowadzanie, albo niewprowadzanie zmian. Bezwzględnie moim zdaniem ci, którzy przykładowo wprowadzają ten 5 milionów ton opakowań na rynek jako producenci, zdecydowanie oni powinni ponosić największą odpowiedzialność finansową.
Zanieczyszczający płaci.
Zanieczyszczający płaci, po prostu. Czyli my powinniśmy ponosić odpowiedzialność, proszę bardzo, uważam, że to jest bardzo dobre rozwiązanie. Przyjeżdżajcie na Slot, chcecie wziąć kawę do kubeczka, talerz na styropianowym czy tam papierowym talerzyku, proszę bardzo, zapłacicie za ten 10 zł za kubeczek i plus 10 zł za sztućce.
I to jest najprostsze rozwiązanie. Nie trzeba się katować kubeczkiem, jeżeli możemy zapłacić. Po prostu na naszą miarę, czyli my zapłacimy te 10 zł jako konsumenci, ale korporacja zapłaci 50 milionów za to, że nie wprowadziła zmian, więc odpowiedzialność powinna być proporcjonalna do kasy, którą się zarabia.
Czyli duże korporacje, duże banki, duże fundusze inwestycyjne, najbogatsi ludzie na świecie, po prostu oni powinni najwięcej łożyć na to, żeby ten świat poprawić i się tutaj nie czarujmy i nie zwalajmy winy na siebie. Oczywiście sami też ponosimy odpowiedzialność na poziomie naszego wpływu na środowisko.
Co do lotów samolotem na drugi koniec świata. Słuchajcie, latajcie, latajcie. Przecież uważam, że tutaj nie ma najmniejszego problemu. Wystarczyłoby tylko zmienić paliwa lotnicze na paliwa produkowane w systemie OZE.
Wyobraźmy sobie paliwo samolotowe produkowane w oparciu o syntezę wodoru. Gdzie używamy słońca do syntezy wodoru i już nie mamy emisji dwutlenku węgla. No nie, nie, ja tylko mówię o tym, że do tego powinniśmy zmierzać. Nie wyeliminujemy chęci ludzi do przemieszczania się.
Musimy stworzyć takie możliwości, ale nie, ja tylko mówię o tym, że jeżeli będziemy mieli taką wizję… Szwedzi teraz uruchomili pierwsze połączenia samolotowe w oparciu o paliwa ekologiczne.
Słuchajcie, no trzeba, ale ja mówię o tym wodorze. Wyobraź sobie system samolotów napędzanych na wodór, który jest produkowany poprzez syntezę fotowoltaiczną i mamy sprawę rozwiązaną. Jest to do zrobienia, jest to do zrobienia, tylko powinniśmy w tym kierunku iść.
Ale teraz jeszcze temat litu i baterii litowych i konsekwencji wydobycia litu, produkcji, wysuszenia, pustyni Atakama, problem Konga.
Ale przecież powiedziałem o wodorze, nie mówię o licie, mówię o wodorze.
Ale baterie?
No ale…
Moim zdaniem nie ma jednego takiego generalnego rozwiązania i cały czas go szukamy, ale nigdy nie znajdziemy takiego idealnego.
Ja powiem, słuchajcie, to jest my jako zwierzęta, bo jesteśmy ssakami z naczelnych, o czym jest bardzo łatwo zapomnieć. Jesteśmy ssakami z naczelnych i mamy bardzo wielkie takie napięcie pomiędzy tym, co w naszym ciele i już wszyscy to wiemy, o tym się wiele mówi, skąd jest stres, skąd jest lęk, skąd są te nasze odpowiedzi.
Nasz system został zbudowany do bardzo bezpośrednich zagrożeń. Jest wąż, uciekam, atakuję. Jest coś, co mnie w bezpośredni sposób może skrzywdzić, więc moja reakcja jest taka.
Mamy instynkt współpracy, ale mamy też instynkt zdobywania. Rytuały inicjacyjne, dużo różnych rzeczy. My potrzebujemy wiedzieć, gdzie jesteśmy, bo jesteśmy zwierzętami społecznymi, a w społecznościach także naczelnych każdy wie, gdzie jest.
I my możemy zrobić takie rzeczy, żeby chcieć mniej, ale w taki sposób, żeby sobie pozamieniać wartości, bo bardzo trudno jest iść wbrew biologii, bardzo trudno jest iść wbrew instynktowi.
Ale zobaczcie, jeszcze nie tak dawno bardzo była ważna edukacja, bardzo była ważna uczciwość, pobożność, różne takie niemerkantylne, niemierzone takim finansowym sukcesem rzeczy.
I ja potrafię sobie wyobrazić świat, w którym mamy inne symbole statusu. Świat, w którym to, na co się ścigamy nie oznacza tak dużego śladu.
To jeszcze na koniec coś optymistycznego, bo ta dyskusja stała się bardzo antropocentryczna. My się cały czas zastanawiamy, co my możemy zrobić, ale nie dla matki natury, czy tam natury szeroko pojętej, tylko dla nas samych.
A jestem pewien, że Ziemia sobie poradzi bez nas, więc to jest taki optymizm, że natura przetrwa.
Bardzo dziękuję. Ostatnie pytanie i komentarz, ależ oczywiście. Bardzo proszę.
Ja bym bardzo praktycznie chciała Państwa poprosić o radę. Pracuję z młodzieżą i mam problem. Ci ludzie są gotowi do oddolnej młodzieżowej rewolucji. Oni są gotowi. Co im powiedzieć? Co mogą zrobić? Jak wkurzyć nas dorosłych?
Ja wierzę, że rewolucja się już dzieje i już o tym mówiłem ostatnio. Taki mały, może śmieszny przykład, ale mój synek w przedszkolu razem z kolegami i koleżankami malowali ostatnio domki, a jesteśmy z Krakowa, w którym się mówi o smogu.
Żadne z nich nie narysowało dymku, rysują po prostu domki już bez tego dymu i mam nadzieję, że na tym poziomie się już zmienia na poziomie ich, czyli edukacja taka na podstawie obrazów małych. Widzę w tym jakąś małą zmianę i wierzę w to, że jak będziemy o tym mówić naszym dzieciom, jako rodzice przede wszystkim, to coś się zmieni.
Ale rozumiem, że jesteś nauczycielką, tak? Ok. Przepraszam, że tak się zasłaniam, bo tu mnie światło przesłuchujące oświetla.
Słuchaj, moje doświadczenie, ja Wam powiem coś takiego też pozytywnego. Kocham góry, oprócz kajaków, dużo po górach chodzę, wspinam się. Takim miejscem, które uwielbiam to są Dolomity. Trochę daleko, trzeba tam pojechać samochodem.
Dolomity, w Dolomitach jest Masyw Brenty, najpiękniejsze ferraty w północnych Alpach włoskich. Tam jest Park Narodowy Masyw Brenty i przy Schronisku Dwunastu Apostołów w Masywie Brenty.
Przy tych schroniskach w ogóle nie ma śmieci, nie ma koszy na śmieci, bo się wszystkie śmieci swoje znosi na dół, nie zostawia się w schroniskach. Przy tym schronisku był taki niedźwiadek namalowany na tabliczce i było napisane: „Śmieci skrzydeł nie mają, zniesie na swoich nogach”. Mówię, co za fajny pomysł, przyjadę do Polski i może zrobię podobną rzecz. Słuchajcie, to było już 8 lat temu, wymyśliłem takiego bohatera orła przedniego.
Natabene Bielik nie jest orłem, tylko jedyny orzeł w Polsce, który jest orłem przednim, występuje w górach i zacząłem przy schroniskach montować takie tabliczki, chodzić po schroniskach, montować tabliczki, tam jest napisane śmieci skrzydeł nie mają, zniesie na dół na swoich nogach.
Dlaczego o tej historii opowiadam? Bo najpierw to zacząłem robić sam, a od wielu lat robię to właśnie po prostu z młodymi ludźmi. Idziemy sobie w góry, przykręcamy orła przedniego w schroniskach i schodząc z gór sprzątamy szlak.
Mówiąc krótko, moje doświadczenie mówi, weźmy młodych ludzi, pokażmy im tą przyrodę, ten trawnik, te góry, te plaże, niech troszeczkę spędzą czas w tej przyrodzie, niech mają jakąś refleksję, niech to podotykają, powąchają, niech się potarzają.
Nie mam innej recepty, wiem, że po tych wszystkich wydarzeniach oni są zadowoleni, mają fajne wspomnienia, więc mi się wydaje, że czym więcej będziemy pokazywać tej pięknej przyrody, która jeszcze jest w różnych miejscach, czym więcej będziemy pływać po Odrze, czym więcej będziemy chodzić do Puszczy Białowieskiej,
to tym więcej będziemy odczuwać tą przyrodę i może w pewnym momencie staniemy się jej takimi bardziej aktywnymi obrońcami, bo będziemy ją rozumieć, więc to jest moja taka rada.
Ja to w każdym razie praktykuję, każdego roku to jest około dwóch, trzech tysięcy dzieciaków zabieram w góry, czy pływam właśnie z nimi kajakami na zasadzie takich społecznych działań.
Warto to robić moim zdaniem i to jest dla nich, może być coś dla nich atrakcyjniejszego. Nie wiem, czy wygrywam ze smartfonami, grami komputerowymi, prawdopodobnie nie, ale to jest coś, co ja od siebie daję i wydaje mi się, że jest to po prostu pozytywne.
Ja bym chciała powiedzieć dzieciom, żeby wybaczyły mojemu pokoleniu i ludziom starszym ode mnie, że wydaje mi się, że to jest bardzo niesprawiedliwe, że chyba po raz pierwszy pokolenie to młode czeka…
My zawsze myśleliśmy, że robimy wiele rzeczy, żeby nasze dzieci miały lepiej, żeby żyło im się łatwiej i ja czasami czuję taką ogromną odpowiedzialność osobistą, że tak już nie będzie, że to co jest dla mnie najgorętszym latem mojego życia, każdego roku teraz, dla młodych osób będzie najchłodniejszym latem ich życia.
To jest najchłodniejsze lato czyjegoś życia, tak? I mnie to bardzo porusza, ale też myśląc o tym, jaka to jest odpowiedzialność i bojąc się, że jeśli nie wymyślimy czegoś naprawdę niewiarygodnego, a cały czas wierzę, że możemy to zrobić,
to życzę im ogromnie, żeby miały bardzo mądrą umiejętność rozpoznawania pomiędzy osobistą odpowiedzialnością i działalnością i osobistą możliwością przeżywania dobrego życia, a współdziałaniem, braniem na barki ogromnych rzeczy.
Ogromnie chciałabym też powiedzieć młodym osobom, że dobre życie nie zależy tylko i wyłącznie od takiego komfortu, nawet nie wiem jak to powiedzieć.
Ja po prostu myślę sobie, że ja czuję ogromny żal, że nie postaraliśmy się bardziej do tej pory i chciałabym właśnie, żeby to nie było tak, żeby ten cały, bo bardzo łatwo jest, ja często słyszę jak ludzie mówią, ale my mamy teraz wspaniałe młode pokolenie.
To też dla Was mówię, osób tych bardzo młodych tutaj, które są. Ja mam takie poczucie, że to nie może być tylko tak, że teraz te bardzo młode osoby mają zrobić te wszystkie rzeczy i że my sobie myślimy tak, to teraz Wy wejdziecie, macie te zetkowe czy inne literki, wspaniałe właściwości i będziecie umieli.
No kurcze, fajnie, tylko to jest nasza wspólna odpowiedzialność i chciałabym im tylko powiedzieć jeszcze chyba, że po prostu nadzieja nie może być ani złotem głupców, ani nie może być ułudą i że nadzieja jest sprawą, którą się bardzo mądrze wypracowuje.
I bardzo chciałabym powiedzieć młodym osobom, żeby bardzo uważnie sprawdzały w miarę możliwości rzeczy, które słyszą, że bardzo łatwo jest pójść za porywem, ale wiele będzie teraz fałszywych narracji.
Chciałabym też powiedzieć młodym osobom, że nie będzie prawdopodobnie jednego złotego strzału, że nie ma tak, że pojawi się jedna technologia, która nam zrobi porządek.
Jeden strzał, jedna inicjatywa, jedna organizacja, jeden naród i żeby jeśli mogą, bo my tego nie umieliśmy i nadal tego nie umiemy, żeby umieli tkać rozwiązania z kawałków i żeby szukali między nimi synergii.
I żeby uważali, żeby nie stawiać na jednostkowe rzeczy bez sprawdzenia, czy nie będzie szkód w innych.
No i że po prostu naprawdę chcę, żeby ich życie przyszłe było jak najpiękniejsze, jak najbardziej bogate i żeby mieli ten przywilej i po prostu coś, co im się należy, możliwości istnienia w świecie, w którym brzemię istnienia nie będzie zbyt wielkie.
Szanowni Państwo, bardzo dziękuję, bo to jest myślę doskonała puenta do naszego spotkania, ale też do całego cyklu przepływy, który dzisiaj tą dyskusją z Państwem kończymy.
Myślę, że to, że jest tutaj na festiwalu Slot Art tyle ludzi, że utworzona jest wspólnota, którą wszyscy podkreślają, to jest także taka niesamowita siła, która może zmieniać świat, która może być nadzieją.
Wspólnota ludzi i wszystkich istot, żywiołów także, bo też mieliśmy bardzo różne dialogi z żywiołami, z deszczem, można było to poczuć, dotknąć i te dialogi były bardzo różne, wywołujące niepokój, ale też ukazujące pewne zachowania, sposoby reagowania.
To wszystko niosło się w bardzo ciekawym doświadczeniu i za to też Państwu bardzo serdecznie dziękujemy. Ja dziękuję naszym wspaniałym gościom, według kolejności Szymon Opryszek, Katarzyna Jagiełło i Dominik Dobrowolski.
Bardzo, bardzo Państwu dziękujemy, a już za moment będzie muzyka i kolejny przepływ muzyczny, przepływ ruchu, trochę tak jak w rzece, prawda? Jest ruch, jest życie, niech się dzieje, niech się rusza i niech płynie. Dziękujemy bardzo.
Ja też przypominam o zinach solarpunkowych, prawdopodobnie ostatnie sztuki do zgarnięcia tutaj na stoliku. Bardzo dziękujemy. Agnieszka Ziętarska poprowadziła rozmowę. Dziękujemy.